"Mama w domu - nie leży i nie pachnie, tylko pracuje!" to tytuł akcji, której pomysłodawcą jest Aneta z bloga www.mama-dwojki.pl. Powstała ona, po tym jak przeczytała wpis na blogu u Beaty z bloga www.arbuziaki.pl <-- tutaj przeczytasz post, od którego wszystko się zaczęło. Ten wpis stał się dla niej inspiracją. Pomyślała, że fajnie będzie przeczytać o tym jak inne matki, zmagają się z codziennością. Poczuć, że inne mają podobnie, a tym samym uświadomić całej reszcie społeczeństwa, że my mamy, które siedzimy w domu, także wykonujemy pewny rodzaj pracy. Pracy za którą nam nikt nie płaci. Tylko postrzega się go przez pryzmat powiedzenia " Leżę i pachnę".
Moja kartka z kalendarza.
Mój dzień zaczyna się o godzinie.... właściwie, to odkąd znów jestem matką karmiącą to nie wiem o której się zaczyna i o której kończy....
W sumie to czasem nie wiem ile spałam i czy spałam... Wiecie, że maluszek coraz więcej je w nocy, zamiast coraz mniej i to podobno całkiem normalne zachowanie....
0:30 pierwsza pobudka, uffff pampers pachnie w miarę normalnie. Biorę małego do nas do łóżka i karmię, w sumie to włączam tryb samoobsługi i śpię dalej.
2:00 przyszła Karolina, ona też to już robi automatycznie, nie patrząc na nic pakuje się do naszego łóżka. I takim sposobem miejsca dla mnie w nim brak. Przechodzę do pokoju córki, może uda mi się jeszcze trochę pospać, może tak do rana ....
3:30 "Szymek płacze, gdzie on jest? Eh noo tak przecież nie śpię
w sypialni." Idę po niego, trzeba niestety przebrać pampersa, więc zmierzamy do łazienki. Udało się jestem w łóżku u małej w pokoju, włączam tryb samoobsługi i śpię dalej...
Gra radio idę wiec sprawdzić 5:00 noo tak zaspał, budzę męża i idę mu zrobić śniadanie i kawę. Ostatnio postanowiłam wstawać wcześniej i popracować na blogu, bo w dzień czasem nie ma kiedy, a jak sobie zaplanuję dzień na blogowanie to zawsze coś wypadnie. Naciskam więc guzik i robię drugą kawę dla siebie. Myję zęby, wbijam się w dres. Łyk kawy i odpalam komputer... Zabieram się za pisanie...
5:43 Mały się wierci, biegnę więc po schodach do góry, wkładam smoczek do buzi i wracam do swoich zajęć.
7:00 Czas obudzić Karolę do przedszkola. Po umyciu zębów zaczyna się dyskusja: "tej bluzki nie chcę", "daj mi spodnie a nie spódnice". Czy Wasze dzieci też są takie wybredne?
7:20 Uff ubrała się. Wchodzimy do łazienki, czas się uczesać. Chce warkocz, to rozczesuję włosy i zaczynam zaplatanie, nie mija sekunda słyszę "skończyłaś już?, ale co tak długo? chce już iść" W wielkim trudzie dobiegam do końca, trochę to krzywe, ale cóż.... Schodzimy na dół, wyciągamy serek z lodówki (taki do kieszonki) i ubieram małą, którą do przedszkola zawozi moja mama.
7:50 Mam chwilę, mogę zjeść śniadanie. Szykuję je więc, włączam kolejną kawę. Siadam do stołu, już chcę gryźć kanapkę, a tu.... płacz.
8:15 Szymonek już umyty, przebrany, schodzimy na dół i mamy małą przerwę na karmienie.
8:30 Juppi mogę dokończyć śniadanie, co tam, że kawa już zimna, a kanapki troszkę zeschnięte.
9:00 Ogarniam kuchnię i zagotowuję wodę na kaszkę.
9:30 Jeszcze z głową pełną planów i energią do działania robię kaszkę. Walczę z Szymonem o to kto trzyma łyżeczkę i próbuję go nakarmić.
10:00 Uff udało się, jeszcze tylko umyć i przebrać małego oraz ogarnąć otoczenie, które ucierpiało na skutek kontaktu z kaszką.
10:30 Całe szczęście Szymonek do spania potrzebuje tylko pieluchę
i smoka.
10:35 Nooo właśnie smoka. No to zaczynamy ciągłe przysiady. Włączam komputer z nadzieją, że skończę post, pokomentuje etc.... kręci się - idę włożyć smoczek do buzi ---> siadam przed komputerem ----> idę włożyć smoczek do buzi -----> i tak do skutku do póki mały nie zaśnie
11:00 I tutaj zaczyna się moja cisza i spokój, mogę się położyć
i dosłownie nic nie robić... Mogę? Chyba jednak nie.... Zaczynam więc wykonywać wszystkie zwykłe czynności, jakie każda matka, kobieta, pani domu wykonywać musi. Zaczynam od prania.... Brudy zanoszę do pralni, włączam pralkę, wracam z czystymi, układam w szafkach, ogarniam pokoje, łazienkę.... Biorę się za gotowanie obiadu... Gotuję dla nas i dla małego..... Tak wiem mam szczęście, drzemka małego jest naprawdę długa :)
13:30 Wstaje Szymon, zmiana pampersa i znów możemy się poprzytulać
14:00 Kończę przygotowanie obiadu, ogarniam kuchnię. Mały w tym czasie leży na macie edukacyjnej... Leży? Nie on już coraz częściej nie leży, obraca się, próbuje przesuwać - czasem mu się to udaje i nagle znajduję do na ziemi, a zostawiłam na dużej macie!
14:45 Wraca pozostała część rodziny. Jemy wspólnie obiad, tzn. my jemy, Karola udaje, że je albo próbuje wymusić coś innego na talerzu.
15:00 Obiadek je Szymonek, karmi go Pan P. lub ja, a Pan P. ogarnia kuchnię.
15:15 To zazwyczaj czas na rodzinny spacer.... Wyciągamy wózek
i rowerek wyruszamy....
- mamo popchaj mnie
- mamo ale ja nie umiem jechać, musisz mnie trzymać.
16:30 Wracamy do domu. Mąż robi kawę, a ja karmę Szymonka
i przygotowujemy podwieczorek.
17:30 Ćwiczę z małym.
18:00 Czas na kolację - oczywiście tym zajmuje się Pan P., a ja mogę się pobawić, pograć i robić wszystkie inne rzeczy, które nasze kochane dzieciątka w tym momencie chcą.
19:00 Rozpoczynamy sesję kąpielową.
19:30 Tutaj znów zaczyna się ciągłe wędrowanie, od pokoju małej do naszej sypialni. Temu daj smoczek, tej poczytaj z przerwą na smoczek, wróć do czytania, znów smoczek... Udało się mały śpi... Czytam drugą bajkę, czytam trzecią bajkę... poddaję się włączam bajki samograjki na YouTube i idę wziąć kąpiel.
21:00 Dzieci śpią juppi! Schodzę na dół, jeśli jeszcze pamiętacie, że rano sprzątałam, to mój salon już o tym nie pamięta, kuchnia też zapomniała. Cóż, ładuję wszystkie naczynia do zmywarki.... Zapala mi się lampka - w pralce przecież czeka na mnie pranie do rozwieszenia, idę więc do pralni.
22:00 Wreszcie mogę odpocząć! Włączam laptop, komentuję blogi, odpowiadam na wiadomości i robię wszystko to na co nie miałam czasu wcześniej.
Tak wygląda mój zwykły luźny dzień, kiedy mały nie jest zmierzły z powodu kolek, wyrzynających ząbków - chyba się zaczyna. Kiedy mała nie jest chora i spędza dzień do południa w przedszkolu, kiedy nie musimy jechać na rehabilitację. Opisałam więc zwykł nudny dzień, bez żadnych ekscesów :)
Aneta wraz z Beatą postanowiły zaprosić do akcji , kilka mam blogerek, w tym mnie, aby każda z nich napisała swoją " kartkę z kalendarza". Oto autorki i ich blogi, które podjęły się udziału w akcji:
Zajrzyj do nich i sprawdź jak wygląda ich dzień :)
Jeżeli podoba Ci się pomysł akcji, będziemy bardzo wdzięczne za udostępnienie naszych "kartek w kalendarza". Pragniemy uświadomić wszystkim, że siedzenie w domu z dzieckiem /dziećmi, jest także formą pracy. Pracy na więcej niż cały etat bo 24 na dobę, siedem dni
w tygodniu. Chcemy, aby nikt nam już nie mówił, że nam się nudzi. Że macierzyństwo to sama radość. Przyjemność siedzenia w domu, bez wysiłku fizycznego czy psychicznego. Odwalamy kawał wielkiej roboty
i pragniemy tylko, aby postrzegać nas za to co robimy siedząc w domu. Wbrew pozorom, nie leżymy, nie pachniemy. Jesteśmy w biegu i często zamiast pachnieć, pachniemy, ale nieprzyjemnie, nie mówiąc, że brzydko Padamy ze zmęczenia, ale rano wstajemy. Choć może się walić i palić, my działamy. Każdego dnia, od rana do nocy.
Fajna akcja! Widziałam w kilku miejscach ;)
OdpowiedzUsuńMój dzień wygląda teraz trochę inaczej, ale ogarniam wszystko dzięki wsparciu mamy. Ale pamiętam jeszcze jak to było, jak zbyłam z Tygrysem przez rok w domu. Pachniałam raczej tym, co wydobyło się akurat z paszczy malucha :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to pomimo wszystko najpiękniejszy czas, który nie wróci :)
UsuńO tak. Mi te zapachy zupełnie nie przeszkadzały, wręcz przeciwnie. To był cudny czas, zwłaszcza, że Synek był częściej w moich ramionach, a teraz poznaje świat i jest aktywny. I to też jest piękne.
UsuńBardzo fajna akcja. Ja na szczęście mam ten etap już dawno za sobą ale jeszcze pamiętam jak czasami ciężko bywało.
OdpowiedzUsuńSuper akcja i super dzień hehe 😉 u mnie dochodzi do tego praca na cały etat, ale wszystko jest do ogarnięcia 😉
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNie umiem sobie wyobrazić powrotu do pracy i ogarnięcia wszystkiego, ale całe szczęście mam mamę, która jest najlepszą nianią na świecie.
UsuńA Ty wiesz że mimo 2 latek Jaśka nadal się karmimy a co za tym idzie nadal nocne pobudki mamy? Ja się zastanawiam kiedy prześpi caluuusią noc :)
OdpowiedzUsuńSkończą się jak przestaniesz karmić :) Ja karmiłam córę przez 1,5 roku i po odstawieniu nagle zaczęła spać całą noc :)
UsuńMatka leżąca i pachnąca to ja. Heheh, ale cudnie się czyta te kartki z kalendarza. Wspaniale, że Beata mnie zaprosiłą do tej akcji. Jak widać my mamy jesyteśmy dobrymi organizatorkami.
OdpowiedzUsuńCudowna jest Wasza akcja :)
OdpowiedzUsuńEhh, nie łatwe jest to nasze, matczyne życie ;)
Ale bardzo piękne :)
UsuńO rany :) zapomniałam już jak to jest. Chociaż wydaje mi się, że jednak miałam lżej bo jedno dziecko.
OdpowiedzUsuńKarolinka jest często dużą pomocą przy Szymonku, w końcu ma już 5 lat :)
UsuńMoja ma już 2 latka i na szczęście noce przesypia, ale nie było łatwo koleczki, ząbkowanie itp. teraz ma bunt dwulatka i wszystko jest na nie;-)
OdpowiedzUsuńKażdy wiek ma swoje uroki :)
UsuńSwietny blog ! zapraszamy do nas na: fairydoorandmooore.pl
OdpowiedzUsuńBycie Mamą nie jest prostym zadaniem, ale wiele osób uważa inaczej - często nawet same kobiety tak przedstawiają macierzyństwo, jakby to był czas beztroski, zabawy i odpoczynku. Być może jeśli ktoś ma wsparcie niani, rodziców to faktycznie można trochę odetchnąć, ale jak patrze na swoje znajome mające dzieci, to widzę, że nie jest to lekkie zajęcie. Niemniej jednak uśmiech dziecka to najlepsza nagroda za takie poświęcenie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Masz rację uśmiech dziecka, albo słowa "mamusiu kocham cie" rekompensują nieprzespane noce i wszystkie inne niedogodności :)
Usuńmnie to dopiero czeka :) przyznam, że czytam z uśmiechem!
OdpowiedzUsuńMoja córka ma półtora roku, a jeszcze się w nocy budzi. Wierci strasznie, nie dając nam spać. :)
OdpowiedzUsuńnie ma co, chcąc być matką trzeba zrezygnować ze snu w nocy :)
UsuńU mnie dochodzi jeszcze cały wachlarz zajęć związanych z afazją Kruszynki: pedagog, SI, logopeda, grota solna, lekarze itp. Pełen relaks :) a do tego jeszcze praca zawodowa, ale robiona z domu więc dla większości też się nie liczy :(
OdpowiedzUsuńZ tą pracą zawodową to znam to doskonale, można poświęcać temu więcej godzin niż pracując na etacie (ja tak miałam) a i tak wszystkim się wydaje, że nie pracujesz....
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPerfekcyjna Pani Domu :)
OdpowiedzUsuńU mnie post na bloga tworzy się ostatnio codziennie po parę zdań :) Bo Bąbelek ma fazę na ręcznika. A co będzie dalej?
Fajnie przedstawiłaś swój cały dzień odpoczynku :)
Ja jak się oderwę od pisania, to już nic dalej nie dodam. Wena gdzieś ucieknie i koniec. Tak wiec wstaję jak dzieci śpią i piszę a drugiego dnia sprawdzam, czy to co napisałam nadaje się do przedstawienia światu i publikuję :)
UsuńMatka to taki organizm, co przeżyje w sumie wszystko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Sylwia :)
Dziękuję za odwiedziny :)
Mykam poczytać jak sobie radzą pozostałe mamy. Sama przemyślę, czy się udzielić w tej akcji, bo wpadł mi pomysł, żeby to zrobić podwójnie. Teraz - kiedy mała ma niecałe 15 miesięcy, a ja jestem w ciąży, i na przykład w lipcu kiedy będzie nas jednego więcej. Może być fajne porównanie :) Jak tylko znajdę czas wyrwę swoją kartkę z kalendarza :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzdrówka dla maluszka :D
OdpowiedzUsuńgrlfashion.blogspot.com
Zapraszam;* odwdzięczam się za każdą obserwację ;D